Marta Zielińska: Studiował Pan w pracowni Rajmunda Ziemskiego w drugiej połowie lat 80. Proszę opowiedzieć o tej pracowni.
Mariusz Woszczyński: Profesor Ziemski nauczył mnie myślenia malarskiego, to znaczy te wszystkie problemy, idee, które kołatały mi się w głowie on uporządkował, rozwinął, pogłębił, poprzez komentarz dotyczący obrazów jakie malowałem w pracowni. Korekty profesora były bardzo wnikliwe, związane z pracą z natury i z wyobraźni jednocześnie, z budową i specyfiką obrazu, jego strukturą wewnętrzną i malarskim uderzeniem. Działanie formy, koloru, kompozycji, myślenie koncepcją obrazu, umiejętne wiązanie w nim rysunku i malarstwa, to wszystko mieściło się w jego korektach. Lubił opowiadać o wybitnych przykładach malarstwa światowego, wtedy, czyli w latach 80. XX wieku, wyjazdy za granicę nie były takie proste. Studiowałem od 1985 roku, do dyplomu, który zrealizowałem w 1990 r. Ta siła perswazji, skupienia, uwagi, czytelności korekt odnosiła się bezpośrednio do praktyki, do malowania, ale także do żywego wspomnienia jego profesorów, a głównie chodzi o Artura Nachta i Jana Cybisa. Podobnie prowadził studentów Jacek Sienicki. Inne były pracownie Tadeusza Dominika, Jana Tarasina, Ludwika Maciąga, Stefana Gierowskiego, każda nasycona twórczym myśleniem prowadzącego i energią studentów. Tarasin, to wybitny intelektualista, celnie ripostował, Gierowski mówił krótko, sentencjami, Maciąg stwarzał ciepłą atmosferę, choć sam był kawalerzystą. U Dominika swoboda i oddech profesora promieniowały, i te biesiady w stylu Cybisa kończyły się w Dziekance.
MZ: Czy to w jaki sposób profesor Ziemski prowadził studentów rezonowało z jego własną twórczością?
MW: U profesora istotną sprawą w korektach, co również dotyczyło jego twórczości, było zwrócenie uwagi na operowanie materią w obrazie, to ujawniło się już w najwcześniejszych pracach olejnych, gwaszach i rysunkach, które malował jako aspirant, będąc świeżo po dyplomie u profesora Nachta-Samborskiego i dalej kiedy był asystentem w pracowni Cybisa. Uczniowie kolorystów zwrócili się w stronę abstrakcji, specyficznie, mając za sobą bagaż doświadczeń wojennych i świadomość myślenia podstawowymi wartościami malarskimi jakimi dysponuje obraz. Profesor Ziemski opowiadał z atencją o malarstwie Nachta i Cybisa. Fascynacja ich twórczością była dla niego istotna. Wspominał, że na początku był zbuntowany wewnętrznie, potem jednak istotne sprawy malarskie, które reprezentowali ci wspaniali profesorowie przejął, by kształcić swoich studentów zarówno poprzez praktykę, pracę i twórcze podejście. Ważne dla niego w obrazie były koncepcja, programowość, idea i znak malarski, a także ciągłe odkrywanie natury. Notowałem wypowiedzi profesora, oto jedna z nich: „… działanie obrazu jest abstrakcyjne i opisujące rzeczywistość zarazem, jest dokopywaniem się do własnej prawdy”.
MZ: Czy w takim razie Ziemski jest spadkobiercą idei kolorystycznej?
MW: W jakimś stopniu tak, ale przez pryzmat całego młodego pokolenia, które było naznaczone okupacją, tragediami wojny. To wpłynęło na wszystkich niezależnie od stopnia wejścia w sprawy związane z szeroko pojętym myśleniem barwnym, czy Ecole de Paris. Nacht i Cybis tak samo przeżyli wojnę, ale ich język, już w pełni ukształtowany, wyrażał się inaczej, nowe prawdy odkrywali młodzi. To co mówił Pankiewicz, że potrzebne są trzy pokolenia, żeby wytworzyć szkołę. U nas ta sprawa jest bardziej skomplikowana.
MZ: Zatrzymajmy się jeszcze przy tym stwierdzeniu, że „potrzebne są trzy pokolenia, żeby stworzyć szkołę”…
MW: Spuścizna okresu Młodej Polski, to chyba najciekawszy okres w polskim malarstwie, przełom XIX i XX wieku, czyli z jednej strony symbolizm, a z drugiej wejście w malarstwo plenerowe, fascynacja naturą. U Pankiewicza była to fascynacja malarstwem francuskim i jego tradycją, szczególnie XIX w.
MZ: Koloryści pracowali w naturze, pejzażu… Ziemski tytułował swoje prace jako „pejzaże”, dodając liczbę porządkową łamaną przez rok.
MW: Tak. To było malarstwo oparte o naturę, jednak nieprzejęte bezpośrednio z niej. Pochodziło ono z jego wyobraźni, inspiracja była ukryta w nim samym. Jego specyficzny rys twórczości osadzał się w idei malarskiej. Ostatnie obrazy, może nie są już tak bogate od strony struktury, materii, nawarstwień, jednak stanowią zapis i moc jego myślenia malarskiego. Używanie przez niego farb akrylowych od lat 70. XX wieku do ostatniego okresu, umożliwiało mu szybki zapis, malowanie koncepcją związaną z bagażem doświadczeń, przemyśleń, zapis, który stawał się coraz krótszy. Nie było już tak długiego, bogatego procesu przemalowywania, pogłębiania jego struktury, nie było dalszego prowadzenia obrazu, który był dla malarstwa Ziemskiego tak charakterystyczny, zwłaszcza w latach 60. Widać to najbardziej w czarno-białych rysunkach, będących czasem zapisem koncepcji. Profesor Ziemski był do końca pochłonięty malarstwem.
– – –
Mariusz Woszczyński studiował na Wydziale Malarstwa ASP w Warszawie w latach 1985-1990. Dyplom z wyróżnieniem otrzymał w 1990 r. w pracowni prof. R. Ziemskiego, z aneksem graficznym w pracowni prof. R. Strenta. Od 1996 r. związany z Wydziałem Rzeźby, gdzie obecnie prowadzi pracownię rysunku i malarstwa. Profesor zwyczajny (2015).