Ledwo zauważalne, ale nieustające drżenie powiek – Elżbieta Lubomirska

Obrazy Elżbiety Lubomirskiej istnieją poza czasem i poza miejscem, a jednak jednocześnie są czasem i są miejscem. Niektóre są mroczne, nokturnowe, pełne płynnej ciemności, jak oceany nie z tego świata. Niektóre krwawią czerwienią, przypominają nasiąknięte czerwienią fałdy piekła Hieronymusa Bosha i pozwalają na nieomal przeciśnięcie się na drugą stronę. Obrazy Lubomirskiej to membrany, które jak skóra, wydają się wrażliwe na dotyk. Są dotykiem... Pisząc o malarstwie Brachy Ettinger, Griselda Pollock twierdzi, że malarstwo ma ciągle jeszcze nie ukończoną rolę do spełnienia. Gdzieś w tej przestrzeni, wobec niedokończonej odpowiedzi malarstwa na świat, w kontekście pytań zadawanych od czasu wynalezienia fotografii jako pytań o powierzchnię, o dotyk, o przestrzeń, o kolor - poprzez obrazy takie jak Marka Rothko, lub wewnątrz książek takich jak Briana Massumi – widzę sztukę Lubomirskiej jako jednak nie tylko kontynuację rozmowy o malarstwie. Sztuka Elżbiety Lubomirskiej angażuje naszą intymną wiedzę, nasze rozpoznanie. Strefy świata wydobyte w jej obrazach to niespokojne płaszczyzny, niezupełne pejzaże, niedopowiedziane cielesności. Wchodząc wewnątrz fizycznego piękna obrazów Lubomirskiej czuję się zawieszona, zatrzymana. Wewnątrz wulkanu nowoczesności jest może jeszcze to ziarno archaicznej wiedzy, a także archaicznego lęku, pradawnej nie-mocy. Malarstwo Lubomirskiej to sztuka stworzona w stanie spokojnej furii. W odpowiedzi na chaos, a także na naszą tęsknotę za dobrem i pięknem, tymi już niewygodnymi dla nas, a na pewno już niemodnymi pojęciami, wyrzuconymi z „płynnej nowoczesności” (Zygmunt Bauman) na rzecz postępu, tak by rumak lepszej rzeczywistości pędził już bez oporu. Wyrzucone wraz pojęciami dobra i piękna, są także duże kawałki naszego życia i samo życie, ludzkie i także to przynależne do naszych mniejszych braci. Gdzieś w jej gwałtownych i delikatnych śladach na płótnie, artystka dokonuje transformacji farby w meta-przestrzeń. Odnajduje dla nas czas i miejsce obrazu jako przekroczenie sfery zapomnienia. • Monika Weiss Elżbieta Lubomirska ukończyła Akademię Sztuk Pięknych w Warszawie na Wydziale Malarstwa w 1986 roku, w pracowni prof. Ludwika Maciąga z aneksem z tkaniny w pracowni prof. Zbigniewa Gostomskiego. W latach 1983-1987 związana była z działaniami łódzkiej galerii sztuki niezależnej „Strych” i ruchem „kultury zrzuty”. Udział w wystawach: 1987 – Galeria Bauman w Warszawie 1990 – Galeria AWB w Warszawie 1997 – Instytut Polski w Paryżu - „Decentryzm – dialog z niewidzialnym” 2005 – Jesienny Salon Sztuki, BWA w Ostrowcu Świętokrzyskim 2007 – Instytut Polski w Paryżu - „Amici di Tworki” 2014 – Pracownie Twórcze w Warszawie 2015 – Teatr Polski w w Warszawie 2017 – Przystanek Książka - Warszawa 2017 – Teatr Polski w w Warszawie